Śmierć dziecka największy koszmar dla rodziców

W życiu zdarzają się różne sytuacje i nie na wszystkie ma się wpływ. Niektóre zdarzenia losowe spadają na nas jak grom z jasnego nieba. Są na tyle zaskakujące, że zmieniają dotychczasową egzystencję w koszmar. No, bo jak zapomnieć o śmierci dziecka, które zmarło na nowotwór. Bólu po jego stracie nie da się wypowiedzieć słowami. Ten mało aniołek, pomimo że żył krótko, bardzo się nacierpiał. Po pierwsze musiał przechodzić skomplikowaną i bolesną chemioterapię. Jej skutki były takie, iż wypadły mu włosy, które były przecież takie śliczne, bo nie dość, że ciemne, to układały się w falę bujnych loków. Po chemii można je było znaleźć dosłownie wszędzie. I na jego poduszce, i na kocyku, jak również na wszystkich ubraniach. Łysa główka go przerażała. Był przestraszony do tego stopnia, że nie chciał w ogóle patrzeć na swoje własne odbicie. Doszło nawet do tego, że wytłukł wszystkie lustra, które miał w domu. Pomimo że miał dopiero siedem lat, wiedział, że różni się bardzo od swoich kolegów i bardzo się tego wstydził.

Jednak nie to było najgorsze. Znacznie koszmarniejsze były noce, podczas których synek nie mógł spać i dosłownie zwijał się z bólu. Jego krzyki było słychać w całym domu. Wy jako rodzice czuliście się z tym fatalnie, lecz tak naprawdę nic nie mogliście z tym zrobić. Choć próbowaliście mu ulżyć w cierpieniu, Wasze wysiłki spełzały na niczym. Nie byliście przecież lekarzami, więc jedyne co mogliście zrobić, to wezwać specjalistę. Wasz synek cierpiał na raka kości, a to podobno najboleśniejszy z nowotworów. Lekarz rodzinny przyjeżdżał do Was do domu i aplikował Adasiowi kroplówki przeciwbólowe, po których zwykle zasypiał i czuł się lepiej przez kilka dni. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo, bo po tygodniu, schemat się powtarzał. Mały robił się coraz chudszy, bledszy i słabszy. Jego gehenna trwała ponad rok. Po tym czasie odszedł i zasilił szeregi aniołków w niebie.

Pierwsze miesiące po jego śmierci to była dla Was istna tortura. Po pierwsze dlatego, że bardzo za nim tęskniliście, a po drugie wszystkie rzeczy, które po nim zostały, tylko przypominały Wam o tragedii, która się Wam przydarzyła. Jedynym sposobem na uwolnienie myśli była praca zawodowa. Robiliście wszystko, by jak najkrócej przebywać w domu. Braliście nadgodziny, bo tak było Wam wygodniej. Dzięki wytężonej pracy udało Wam się trochę podreperować Wasz zrujnowany budżet. Po chorobie synka był on mocno nadszarpnięty. Na leczenie Adasia wydaliście prawie wszystkie oszczędności. Jak radziliście sobie ze stratą?

Prawie codziennie odwiedzaliście cmentarz i kładliście na grobie synka świeże kwiaty. Poza tym rozmawialiście z nim, jakby był nadal z Wami. Te osobiste rozmowy bardzo Wam pomagały i były czymś w rodzaju terapii. Poza tym oboje z mężem znaleźliście nowe hobby- wycieczki rowerowe. Gdy tylko była piękna pogoda, ruszaliście w dalekie trasy. Były one tak wyczerpujące, że wracaliście do domu kompletnie padnięci. Nie mieliście siły myśleć o niczym, nawet o zmarłym dziecku. Dziś od śmierci Adasia mija 2 lata. Już częściowo udało Wam się do tego przywyknąć, bo czas robi swoje.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułJak zmienić adres IP?
Następny artykułGofry, gofry

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here