Wycieczka do Japonii

Podróże są jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie oferuje nam życie i gdy mamy tylko takie możliwości finansowe, oraz czas, staramy się jak najczęściej korzystać z życia i udawać się w egzotyczne rejony świata. Osobiście byłem w czterech tego typu krajach, które były na mojej liście marzeń, więc nie mam jakiegoś szalonego dorobku, ale z pewnością coś już zobaczyłem i złapałem tak zwanego bakcyla, by podróżować więcej i spełniać swoje kolejne cele, które stoją przede mną otworem. Jednym z wielu marzeń, które miałem od dziecka na swojej liście i chciałem jak najszybciej marzenie zrealizować, była Japonia. Gdybym miał wymienić najbardziej szalony kraj, który przypomina inną planetę nie tylko swoją kulturą, ale także wystrojem ulic i po prostu innością, to była by to zdecydowanie Japonia. Kraj, w którym mentalność ludzi i zachowanie różnią się diametralnie od tego, co możemy spotkać choćby w Europie. Do tego dodać trzeba technologie, które są tam dużo bardziej rozwinięte, niż choćby w Polsce i jeżeli ktoś mało podróżuje i ogólnie nie za często była poza Polską, to być może dozna nie małego szoku. W Japonii pogubić się można przy bankomacie, w sklepie, na stacji metra, w windzie, a nawet w toalecie. Praktycznie wszystko wygląda inaczej i jest skonstruowane zupełnie w innym sposób niż w Polsce, czy Europie. Obstawiam śmiało, że gdyby jakiś Polski inżynier trochę starszej daty wyjechał teraz do Japonii, to mógłby się poczuć jak praktykant i sam z przed 40 lat. Można tam bowiem naprawdę pogubić się w najprostszych dla miejscowych rzeczach. Są też niestety małe minusy jeśli chodzi o kontakt z miejscowymi ludźmi, bowiem nie znają oni zbyt dobrze języków obcych. Napisałem to i tak delikatnie, to nawet w Tokio, czyli metropolii, którą zamieszkuje dużo obcokrajowców i siedziby mają wielkie firmy, ciężko się czasem dogadać z kimkolwiek choćby po angielsku, a jeśli już uda nam się znaleźć taką osobę, to jest to tylko i wyłącznie kontakt w sposób komunikatywny. Szczerze mówiąc mój dziesięcioletni bratanek mówi po angielsku dużo lepiej, niż przeciętny Japończyk. Oczywiście podałem na tapetę Tokio, czyli stolicę Japonii i najbardziej znane miasto tego pięknego kraju, ale gdy wyjedziemy trochę dalej poza tą metropolię, to poza japońskim i językiem migowym, nie dogadamy się już zupełnie. Taką sytuację mieliśmy nawet w okolicach góry Fuji i wulkanu, który jest tam jedną z największych atrakcji. Gdy chcieliśmy kupić bilety na kolejkę, nikt nie mógł nas zrozumieć, a mówiliśmy naprawdę prostym angielskim. W Japonii nauczyłem się też jak trzymać pałeczki, czyli to, z czego słyną między innymi Azjaci. Nie jest to szczerze mówiąc coś bardzo trudnego, ale po krótkiej chwili w restauracji ukłoniłem się z grzeczności właścicielowi restauracji i poprosiłem jak większość osób o sztućce. Jesteśmy jednak z trochę innej kultury i wydaje mi się, że mamy w sobie mniej cierpliwości i gorącej krwi. Mi osobiście dużo łatwiej jeść nożem i widelcem, niż pałeczkami, ale szanuję oczywiście miejscową kulturę i przynajmniej jej spróbowałem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here